W nocy z 5 na 6 stycznia 1919 roku zawiadomił mnie wysłannik z Gostynia, że dnia 6 stycznia rano winni się stawić do strzelnicy gostyńskiej wszyscy mężczyźni poborowi, zabierając z sobą żywność na 24 godziny i ciepłą bieliznę. Na mój apel przybyli wszyscy i razem wyruszyliśmy do Gostynia.
W czasie zbiórki nadbiegł nawet Marciniak, który dopiero poprzedniego dnia wieczorem wrócił po 3 latach nieobecności do domu. Nie brakowało zatem nikogo. W Gostyniu dałem komendzie spis moich ludzi, gotowych do dalszej akcji. Po dość długiem czekaniu wybrano tylko samotnych: Cieślaka Jana, Kaźmierczaka Walentego, Heinscha Jana, Głogińskiego Franciszka, Matuszaka Franciszka, Roszaka Jana, Jagodzińskich Józefa i Walentego, Dorsza Marcina, Gałów Walentego i Marcina, Bielskiego Tomasza, Pachurków Stanisława i Franciszka, Wojciechowskiego Michała, Nowaków Tomasza i Stanisława.
Reszta miała wrócić do domu i czekać na dalsze rozkazy. Po pewnym czasie przyjechał śp. M. Kornobis z poleceniem z Gostynia, abym przejął dozór nad koleją i pocztą w Zalesiu, która mieściła się na dworcu. Naczelnikiem dworca był wtedy zacięty hakatysta Prasser, a pocztą kierowała jego córka. Obowiązkiem moim było kontrolowanie poczty i rozmów telefonicznych. Na noc zabierałem do siebie wszelkie łączniki i klucze. Początkowo bardzo trudno było się pogodzić z taką kontrolą zawiadowcy Prasserowi, lecz po dwóch dniach pogodził się z losem. Tego samego dnia wywieszony został czerwono-biały sztandar na dworcu, co ludność powitała radośnie. Później kontrolę poczty przejął brat mój Józef Baranowski, gdy powrócił z wojny światowej, a na dworzec wysłałem syna gospodarskiego Jana Bilskiego, który się trochę poduczył, by móc później samodzielnie zawiadywać dworcem i pocztą, co też nastąpiło.
Następnie przyszedł rozkaz organizowania Straży Ludowej. Zawezwałem zatem wszystkich mężczyzn i oddział nasz liczył 154 ochotników. Ćwiczenia wojskowe odbywały się na podwórzu i na łące dworskiej. Przeprowadzał je Walenty Wojtkowiak, gospodarz z Zalesia, który był mi najbardziej pomocny. Na ćwiczenia stawiali się wszyscy.
Co się stało tymczasem z naszymi wojakami, którzy odmaszerowali na front pod Poniec? Przed wyruszeniem powstańców przemówił do nich pierwszy p. Kujawski, jako burmistrz Gostynia, poczym przedstawił się powstańcom dowódca odcinka p. dr Śliwiński. Przemówił krótko, po wojskowemu, żądając od nich dyscypliny.
Wojacy nasi po kilku dniach przyjechali do Zalesia po żywność. Otrzymali zatem na front od właściciela Zalesia, p. Kazimierza Stablewskiego, żyta, pszenicy i tuczników. Przyjazdy po żywność były kilkakrotne.
Niebawem nadeszła smutna wiadomość, pod Bojanowem poległ Walenty Kaźmierczak, syn włodarza z Zalesia. Wojsko samo przywiozło ciało poległego, którego złożono w pokoju dominjalnym, uroczyście przybranym. Pogrzeb z udziałem wojska, z salwami pożegnalnymi, był wzniosłą manifestacją ludności miejscowej i okolicznej. Na cmentarzu przemówił gorąco śp. ks. dziekan Wlazło, a chór z Piasków wykonał pienia żałobne.
Po kilku dniach poległ Walenty Gała, syn gospodarza z Zalesia. Pogrzeb jego był równie uroczysty. Poległ także pod Gościejewicami Jan Heinsch, pochowany na cmentarzu gostyńskim.
Powstańcy ubolewali, że nie mają dostatecznej broni. Każdy, idąc na front, odebrał tylko pięć naboi, a jednego karabinu używało czasem trzech i więcej. Wszelką broń zbieraliśmy zatem po okolicy. Do zakupu broni od byłych żołnierzy frontowych wyznaczyłem p. M. Heinscha z Zalesia, a gotówkę dał właściciel Zalesia p. K. Stablewski. Skupowaną broń odsyłałem do komendy w Gostyniu, na której czele stali pp. Niestrawski i Lachowski.
Pewnego dnia odebrałem rozkaz pilnowania mostu kolejowego na Drogoszewie, który mieli Niemcy tutejsi rzekomo w powietrze wysadzić, o czym się poufnie dowiedziałem. Wyznaczyłem zatem dwóch ludzi do pilnowania mostu, lecz nic się nie zdarzyło.
Dnia 11 maja 1919 roku odbyło się zaprzysiężenie Straży Ludowej na Rynku w Gostyniu. Msza św. przy tłumnym udziale ludzi z całego powiatu odbyła się przy aptece p. Pruskiego. Na zaprzysiężenie przybył gen. Dwbór-Muśnicki i płk. Lange. Wojsko tworzyło czworobok przed ołtarzem. Byłem wyznaczony da asysty przy sztandarze.
Oto moje wspomnienia z akcji powstańczej na terenie Zalesia.
Przedruk: „Kronika Gostyńska” 1935, t. VII, nr 4, s. 62-64.